Dziś Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich! Z tej okazji nie tylko w Polsce, ale i na świecie odbył się szereg inicjatyw promujących czytelnictwo. A Wy promujecie czytelnictwo wśród znajomych? :)
W Warszawie działacze jednej z partii politycznych rozdawali książki. I to aż 100 000! Sporo klasyków, trochę nowości. Odcinając się od wszelkich działań politycznych, uważam że taka inicjatywa jest po prostu super. Żałuję tylko, że akcja ominęła Sopot. Ale może chociaż Wy się załapaliście. ;)
Przydałoby się i mi jakieś świętowanie z książką... Obok mnie leży już upragniony „Humanizm ewolucyjny” M. Schmidta-Salomona i czeka, czeka... Tymczasem wciąż wałkuję reportaż podróżniczy Piotra Skawińskiego, potrzebny mi do ukończenia przeklętej magisterki.
Ale nie narzekam. :) „Gdy nie nadejdzie jutro” to interesująca i mocna książka. I nie traci na tym, że czytam ją po raz setny. Ten, kto lubi książki napisane po męsku, bez zbędnych ozdobników i poetyckich przenośni – jak przystało na reportaż podróżniczy – będzie usatysfakcjonowany. Autor przedstawia surowy obraz prawdziwych Indii – kraju slumsów, nieletnich prostytutek, głodujących dzieci, ofiar gwałtu i reżimu. Indii, o jakich wolelibyśmy nie wiedzieć.
To nie jest opowieść przypadkowego turysty, zafascynowanego tym, co widzi po raz pierwszy. Paweł Skawiński jest ekonomistą i dziennikarzem zaangażowanym społecznie w pomoc tybetańskim uchodźcom, więc Indie zna od podszewki.
To cenna książka, zarówno dla zapalonych podróżników, planujących podróż po Azji, jak i dla czytelnika, który jest po prostu ciekaw innych kultur i światów.
Reportaż Skawińskiego jest zbiorem krótkich opowieści, wciągających historii i poruszających opisów, bogato ilustrowanych czarno-białymi fotografiami.
Obraz współczesnych Indii wyłaniający się z „Gdy nie nadejdzie jutro” jest ciężki i brudny i nie ma nic wspólnego z obrazami znanymi nam z kina bollywoodzkiego. Niektórych czytelników czeka ogromne zaskoczenie.
Autor ukazuje gnijące wnętrze pięknego kraju, przedzierając się przez powierzchowną „turystyczną” warstwę i docierając do niewygodnej prawdy i najgorszych sekretów.
Trudna książka, która zmusza do zastanowienia i pokazuje nam, jak bardzo powinniśmy być szczęśliwi z tego co mamy.
Powinni po nią sięgnąć przede wszystkim ci czytelnicy, którzy wabieni wizją Indii jako egzotycznej kolebki jogi, medytacji i wiecznego szczęścia, planują tam podróż – lepiej przygotują się do wyprawy i unikną bolesnego rozczarowania.
Ale warto ją przeczytać nawet jeśli nie lubimy wyściubiać nosa z domu. Słowem – polecam. :) Tutaj do przeczytania moja mała recenzja reportażu: http://www.cdn.ug.edu.pl/index.php/kultura/literatura/1249-ciemna-strona-indii
A co ciekawego Wy ostatnio czytaliście? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz